sobota, 14 marca 2015

Rozdział 14

                To nie powinno było się wydarzyć. Zdecydowanie. Seks pod wpływem emocji nie jest oznaką miłości. Wręcz przeciwnie. Niepewnie przewróciłem się na drugi bok. Powoli otworzyłem jedno oko. Potrzebowałem chwili, żeby wyostrzyć obraz. Dla pewności dotknąłem miejsca obok mnie. Pusto. Ze zdegustowaniem jęknąłem cicho. Na co liczyłem? Że po tym wszystkim wróci do mnie? Byłem naiwniakiem. Spokojnie wstałem z łóżka i poszedłem po ciuchy. Wszedłem do łazienki, o dziwo całej zaparowanej. No tak, Victoria pewnie wzięła prysznic i zwiała do męża...
Wszedłem do brodzika i puściłem gorącą wodę. Było pięknie do czasu, gdy krople wody dotknęły moich pleców. Odruchowo przełączyłem wodę na zimną. Gdy skończyłem brać prysznic, podszedłem do lustra tak, aby widzieć swoje plecy. Wow. Nic ciekawego z wyjątkiem kilkunastu zadrapań prawie do krwi. Mimo iż pod wpływem emocji, to jednak dobry seks. Ubrałem stare dresy i zszedłem do kuchni. W połowie schodów stanąłem jak wryty. Jak mogłem wcześniej nie słyszeć grającego radia? Przy blacie kuchennym jakby nigdy nic tańczyła sobie moja brunetka. Z niegrzecznym uśmiechem usiadłem na krześle i patrzyłem na jej kocie ruchy. Ubrana była w moją białą koszulę i bieliznę. Kiedy poruszała swoimi biodrami w rytm muzyki, czułem, jak robi mi się gorąco. Mimo iż miała 38 lat... jej ciało wyglądało znakomicie. Piosenka powoli kończyła się. Victoria wykonała nagły odwrót i o mały włos nie upuściła miski z "czymś" na mój widok.
- Długo tu siedzisz? - spytała przestraszonym głosem.
- Wystarczająco długo - kiwnąłem delikatnie głową. - Ale spokojnie, to może być nasza mała tajemnica - uśmiechnąłem się szeroko.
- Tak będzie najlepiej.
- Co tam pichcisz?
- Naleśniki - powiedziała dumnie. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem ją. Odstawiła miskę i wsunęła ręce pod moją koszulkę. Syknąłem z bólu. Szybko wycofała się. - Co się stało?
- Nic takiego...
- Sergio - zmroziła mnie wzrokiem. Zdjąłem koszulkę pokazując Victorii jej dzieło.
- Pięknie malujesz, ale chyba wolałbym następnym razem nie być twoim płótnem - zaśmiałem się i próbowałem z powrotem założyć koszulkę. Przeszkodził mi mój anioł, który wyrzucił ją daleko w kąt. Podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy. Jako, że była dość niską osobą, nie musiała nawet kucać do swoich następnych czynności. Delikatnie musnęła swoimi wargami miejsce tuż nad klatką piersiową. Zjeżdżała z pocałunkami coraz niżej. Odpływałem. Językiem rysowała linie moich mięśni. Było mi tak dobrze...
Szybko się ocknąłem. Przed chwilą myślałem, że kobieta zostawiła mnie, a teraz... Na pewno byłoby przyjemnie, ale nie chciałem z niej robić swojej dziwki. Takie rzeczy... Tak, zdecydowanie należały do obowiązków prostytutek. Powoli odsunąłem się od niej myśląc, jak fajnie mogłaby rozwinąć się ta akcja. Victoria spojrzała na mnie głodnym i zdziwionym wzrokiem.
- Nie mogę - odpowiedziałem jej, zanim zadała to pytanie.
- Nie chcesz...
- To nie tak. Cała ta wczorajsza akcja... To było pod wpływem emocji, przepraszam. Nie powinienem był tak reagować. Mogłem pozwolić ci odejść.
- To dla ciebie nic nie znaczyło?!
- Jasne, że znaczyło... Ale...
- Nie ma kurwa żadnego ale Sergio. Albo chcesz być ze mną albo nie. Wybieraj.
- Ale tak teraz? - zdziwiło mnie jej podejście.
- Nie kurwa za rok.
- Nie potrafię myśleć pod presją. Przez ostatnie dni nie chciałem ciebie w ogóle widzieć, a co dopiero przespać się z tobą. To nie jest takie łatwe.
- Nie chcesz... - pobiegła do sypialni. Próbowałem ją złapać, ale wyrwała się. Weź tu zrozum kobiety... Chcesz z nimi porozmawiać, a one foszą się i wychodzą. Świetnie.
Po chwili Victoria wróciła już w swoim ubraniu. Bez słowa założyła buty i wyszła z domu. Masakra. Miałem ją oszukać? Skarbie oczywiście, że po tym wszystkim będę z tobą. Nieważne, że przespałaś się ze swoim byłym. Nieważne, że cię zgwałcił.
Potrzebowaliśmy czasu, żeby naprawić relacje między nami. Dużo czasu. Jaką miałem mieć pewność, że któregoś pięknego dnia, Victoria nie poszłaby sobie do mężulka, bo ja bym jej się znudził? Oboje mieliśmy niemiłą przeszłość. Powinniśmy byli się wspierać. Przez długi czas zastanawiałem się, czy to ja popełniłem błąd i zdziadziałem, czy to Victoria starała się wyluzować...
Jedno było pewne, kochałem ją i chciałem z nią być. Ale nie wtedy. W tamtej chwili potrzebowałem przyjaciela. Przyjaciela... Szybko wybrałem numer do Crisa i poprosiłem go o przyjazd. "Przyjaciel" to nie jest odpowiednie określenie pasujące do Portugalczyka. Niechętnie, ale zgodził się na odwiedziny. Szybko ogarnąłem mieszkanie, na stoliku postawiłem jakieś ciastka. Przy okazji podjadłem zrobione wcześniej naleśniki. Po godzinie usłyszałem wyraźny pisk opon pod swoim domem. Nic się nie zmieniło, dalej jeździł jak wariat. Otworzyłem mu drzwi akurat w tym momencie, kiedy chciał zapukać.
- Siema Sergio - przybił mi piątkę. - Słuchaj, mam mało czasu, ale wpadłem jak to do kumpla. Opowiadaj - usiadł sobie na kanapie. Zrobiłem to samo.
- Mam drobne kłopoty sercowe.
- Z tą... Czekaj... Lucy?
- Ten problem rozwiązałem - na wspomnienie mojej małej siostrzyczki, poczułem jak rośnie mi gula w gardle. Mijał kolejny tydzień, a dzieciaki nie odzywały się.
- O, w takim razie jest ktoś nowy - szybko zaintrygował się moją sytuacją.
- Tak, to moja opiekunka z odwyku. Krótko mówiąc: jest piękna, mądra, kochana...
- Zapewne świetnie całuje i nie tylko. Do rzeczy.
- Ma synka Davida. 
- No to gorsza sytuacja.
- Nie do końca. Bardzo polubiłem chłopaka. Gorzej z jej byłym mężem.
- To znaczy?
- Skurwiel jest o nią tak zazdrosny, że podczas wigilii podał jej jakąś pigułkę i zgwałcił. On jest porąbany. Nie wiem, czy brnąć w to dalej...
- Jeżeli ją kochasz, to powinieneś ją ochronić - powiedział i szybko wziął sobie ciastko.
- Kocham ją, ale... Victoria jest ode mnie starsza. Bardziej doświadczona. Ale... Udaje kogoś innego, żeby się odmłodzić. A ja wolę ją w tej dorodniejszej wersji.
- No dobra, ale w czym problem?
- Powinienem zaryzykować?
- Posłuchaj głosu serca - wziął jeszcze jedno ciastko i wstał. - Ja muszę lecieć do Sandry.
- Nowa dziewczyna?
- Pocieszycielka - zaśmiał się i wyszedł. "Posłuchaj głosu serca"... Moje serce mówiło jedno. Walcz. Nie panując nad swoimi odruchami, przebrałem się w rzeczy wyjściowe. Zabrałem kluczyki od samochodu ze stołu i pojechałem pod jedyny adres, który miałem teraz w głowie.
Kiedy zaparkowałem pod malutkim domkiem, moja pewność siebie natychmiast minęła. Znowu czułem się biednym, poszkodowanym przez życie chłopcem. Wysiadłem z samochodu i poszedłem pod drzwi. Zamknąłem oczy i wziąłem kilka głębokich oddechów. A właściwie próbowałem. Z chwilowego spokoju wyrwał mnie płacz dziecka i przeraźliwy krzyk. Krzyk, który zapamiętam do końca życia. Victoria potrzebowała pomocy. Nie zaraz. Teraz.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                            





 Jak wrażenia po 14? Ile osób myślało, że wszystko będzie okej? A tu nici. Tak jak w prawdziwym życiu. Przeszłość zawsze będzie się za nami ciągneła, pamiętajcie ;)



10 komentarzy:

  1. Cudny czekam na next kiedy bedzie nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu ciekawie, ciekawie.
    Jestem pod wrażeniem bo piszesz cudownie ^^ czekam na dalej bo jestem ciekawa czy Sergio wparuje do domu z takim "suprajsem"

    OdpowiedzUsuń
  3. o kierwa, co to się dzieje
    Krisu, weź nie wkurwiaj :v :v
    Sergiusz, dZIAŁAJ!
    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju cudny. *^*
    Sergio, kochasz ją to walcz!
    Jeszcze wszystko się ułoży.
    Czekam na nexta I życzę dużo weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak los czasem plącze nasze życie ale nikt nie obiecywał że życie będzie usłane różami gdyby tak było, było by bardzo nudno i zbyt przewidywalnie :) bardzo dobry rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogło być przecież kolorowo ;3
    Skomplikowane = ciekawe <3
    Czekam na kolejny! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś dobra a nawet najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry rozdział ♥
    Nie mogę doczekać się następnegoo ☺

    OdpowiedzUsuń