sobota, 7 marca 2015

Rozdział 13

              Dlaczego to tak boli? Dlaczego osoby, na którym nam najbardziej zależy tak łatwo potrafią skruszyć nasze serce? Siedziałem na kanapie, w ręce trzymałem puszkę z piwem. Bezalkoholowym. Sandro dalej nie dał sobie wmówić konieczności wyjazdu. Dlaczego on tak się upierał? Szybko dołączyły do mnie dzieciaki. Mimo ostatnich zdarzeń, Lucy dobrze się trzymała. Zdecydowanie lepiej niż ja.
- Lu, może zmienisz zdanie? - nalegałem.
- Nie zostawię cię samego.
- Nie będę sam. Mam Crisa, Ikera i... - tak, to byli wszyscy. Właściwie nawet oni nie byli dla mnie prawdziwymi przyjaciółmi.
- Potrzebujesz w domu kobiecej ręki - poklepała mnie po ramieniu.
- Poradzę sobie. Lucy błagam, wyjedźcie do Barcelony. Chociaż na kilka dni. Dobrze nam to zrobi - spojrzałem jej prosto w oczy. Widziałem, że pęka.
- Może to dobry pomysł... - odwróciła się w stronę Sandro.
- Jedno słowo i za chwilę możemy wyjeżdżać - odparł pewnie. Przez chwilę siedziała ze spuszczoną głową, nie wiedząc co zrobić. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- Chodźmy się spakować - wyłkała. Mój mały sukces. Naprawdę? Chciałem, żeby odpoczęła, ale myśl, że nie będzie jej obok mnie... Bolała. Znałem ją jakieś 3 miesiące, a nie potrafiłem bez niej żyć. Opuściłem głowę i pozwoliłem im odejść. Dwa rozstania w tak krótkim czasie? Nawet najtwardszy facet nie poradziłby sobie z tym. 
Spakowanie się nie zajęło im długo. Już po godzinie Sandro wyniósł ich walizki do samochodu. Pożegnanie było najgorsze. Oparłem się o framugę i w ciszy patrzyłem, jak wychodzą z domu. Lucy szybko się wróciła i rzuciła mi się na szyję.
- Nie potrafię Sergio - szepnęła.
- Potrafisz. Jesteś silną babką.
- Poradzisz sobie?
- Mam taką nadzieję - uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem na Sandro. Puściłem Lucy, pocałowałem ją w czubek głowy. Sandro natychmiast podszedł do mnie. Zdążyłem dzieciaka polubić. Jego mina nie mówiła kompletnie nic. Wiedział, że to słuszna decyzja.
- Zaopiekuję się nią.
- No ja mam nadzieję. Niech jej choćby włos z głowy spadnie - pogroziłem mu palcem.
- Wtedy będziesz mógł mnie zabić. Zastanowiłeś się, co zrobić z Victorią?
- To chyba nie twoja sprawa Sandro - zmierzyłem go.
- Twoje problemy to problemy Lucy. Problemy Lucy, to moje problemy.
- Mam nadzieję, że nigdy więcej jej nie zobaczę.
Tak, to były moje ostatnie słowa. Katalończyk tylko kiwnął głową. Podałem mu rękę i szybko się wycofałem. Ze łzami w oczach patrzyłem na smutek, jaki malował się na twarzy mojej siostrzyczki.
Tak bardzo nie chciałem jej tego robić... Ale musiałem. Lucy nie powinna była się mieszać w moje sprawy. Uważam, że to była słuszna decyzja.
Następne dni były takie same. Budziłem się, jadłem jajecznicę i chodziłem biegać. Ujemna temperatura nie działała na mnie. Każdego dnia pokonywałem co raz dłuższe dystanse. Kiedy wracałem po kilku godzinach, nie miałem siły na nic. Ani na jedzenie, ani na spotkania. Chciałem być sam. Prawie mi się to udało.
Po jakimś tygodniu, ni stąd ni zowąd ktoś zaczął pukać do moich drzwi. Niechętnie odszedłem od telewizora, żeby (jak się teraz okazało) podjąć ważną decyzję. Najważniejszą w życiu. Otworzyłem drzwi.
- Czego tu jeszcze chcesz? - warknąłem. Nawet nie wiem dlaczego. Odruch?
- Tylko chcę ci to pokazać. Nic więcej. Przeczytasz to i znikam - podała mi jakąś kartkę. Rzuciły mi  się w oczy jakieś tabelki i niezrozumiałe oznaczenia.
- Wybacz, ale nie znam bełkotu lekarskiego - oddałem jej kartkę, ale nie przyjęła jej.
- Tu masz dowód, że nie zdradziłam cię z własnej woli - odparła stanowczo. Spojrzałem ponownie na "dowód".
- A co dokładnie tu jest napisane?
- Między innymi to, że w moim organizmie wykryto śladowe ilości jakiejś substancji, którą znamy pod nazwą Pigułki gwałtu - wyrwała mi kartkę i odeszła. Mogłem na to pozwolić. Mieć dowód i mieć święty spokój. Ale za bardzo mi na niej zależało.
- Victoria! - krzyknąłem i pobiegłem za brunetką. Gdy ją chwyciłem za ręce, szarpała się. Nie mogłem pozwolić, by ktoś nas zobaczył. Mimo jej stłumionych krzyków, ponownie wciągnąłem ją do domu i zaniosłem do salonu.
- Co ty kurwa robisz!? - krzyknęła, gdy zamknąłem drzwi na klucz.
- Chcę spokojnie porozmawiać.
- Teraz?! Ile razy w myślach wyzwałeś mnie od szmat, dziwek czy suk?
- Nigdy! Za bardzo cię kocham! - krzyknąłem. Po chwili dotarły do mnie moje słowa.
- Nie potrafiłeś mi nawet zaufać Sergio - powiedziała ze łzami w oczach.
- Dziwisz się? Przyszłaś do mnie pijana i mówiłaś, że mnie zdradziłaś. Potrafiłabyś mi zaufać, gdybym ja tak zrobił? Wybaczyłabyś mi? - cisza. Oczywiście, że nie. Jak facet cię zdradzi, to jeden wielki sukinsyn. Ale jak kobieta zdradza, to tylko chwila słabości. Żenada.
- Starałabym się wybaczyć ci - powiedziała cicho. Zaskoczyła mnie. Za to ją kochałem. Brakowało mi jej. Jej zapachu, dotyku, smaku... Żądza dotknięcia jej była silniejsza. Przysunąłem się do niej i chwyciłem delikatnie za podbródek. Po chwili niepewności zrobiłem pierwszy krok. Zbliżyłem swoje usta do jej ust. Czułem jej oddech na mojej twarzy. Przymknęła oczy. Nasze wargi połączyły się. Tak bardzo za tym tęskniłem. Nasze języki połączyły się w dziwnym, ale za to bardzo przyjemnym tańcu. Niepewnym ruchem zdjąłem jej koszulkę. Trzymając ją za pośladki, podniosłem ją, nie przerywając pocałunku. Kierunek - sypialnia. Bałem się tego, ale na chwilę, dla zaczerpnięcia tchu oderwałem swoje usta od jej ust. Nie zaprzeczała, ba, sama zaczęła mnie  rozbierać. Gdy byliśmy prawie nadzy, spojrzałem na nią przytomnym wzrokiem. Miała zamknięte oczy, każdy mój dotyk odbierała z podwójną siłą. Delikatnie przejechałem palcem po jej nabrzmiałych wargach. Tego mi właśnie było trzeba. Kochałem jej dojrzałość. Kochałem jej doświadczenie. Wiedziałem, że mogę posunąć się do takich rzeczy, które 20-latka nie zniosłaby. Chwyciła mnie za kark, ale byłem nieugięty. To ja byłem dominantem. Używając siły, przeniosłem jej ręce ponad głowę. Była tylko moja. Tamten wieczór zapamiętam do końca życia. Najcudowniejsze przeżycie na świecie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------











Przepraszam za długą nieobecność, ale miałam dużo problemów. Zarówno sercowych jak i naukowych... Mam nadzieję, że poukładałam sobie teraz na tyle życie, żeby przynajmniej raz w tygodniu napisać rozdział. Jak wrażenia?

10 komentarzy:

  1. Supiii next ---> ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo! <3
    Końcówka boska ;3/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Cholernie się cieszę, że między nimi okay:'')

    OdpowiedzUsuń
  4. omg, nareszcie! *tańczy taniec radości* oby im się ułożyło!!
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj ta scenka erotyczna to mi Greya przypomina ktoś tu oglądał filmik ?:) ale na poważnie... blog dla Ciebie to chyba już za mało.Gratuluję talentu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani nie przeczytałam książki, ani nie oglądałam filmu... ale wzorowałam się na Greyu trochę :D
      Ale ktoś tu jest znawcą, skoro tak szybko odgadł moje wzorce :D

      Usuń
  6. się wie :) hihi pozdrawiam jeszcze raz gratuluję talentu

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za Victorią, ale fajnie że Sergio jest szczęśliwy XD achh i te seksyyy na koniec XDD Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń