niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 12

            Mój mózg pracował w zwolnionym tempie. Próbowałem ułożyć sobie wszystko, ale to było awykonalne. Patrzyłem na znaną mi osobę. Na osobę, którą kochałem, ale nie potrafiłem wydusić słowa. Patrzyłem jej prosto w oczy.  oczy, które nigdy nie zdradzają. W tym przypadku było inaczej.
- Kotku, nie cieszysz się z mej wizyty? - spytała tym swoim uwodzicielskim głosem. Wszystko byłoby okej, gdyby nie nutka spitego głosu, którą usłyszałem od razu.
- Co ty tu robisz? - spytałem automatycznie.
- Twój adres - szepnęła. - Dałeś mi go przed wyjazdem z Paryża.
Spojrzałem na Sandro. Stał równie zaskoczony co ja. Nagle dołączyła do nas Lucy. Jej dobry humor szybko minął. Patrzyła na swoją spitą opiekunkę z zawodem w oczach. Victoria była jej oparciem. W tamtym momencie pokazała jej jak być tchórzem.
- Wyprowadź Lucy - powiedziałem nadzwyczaj pewnym głosem.
- Dlaczego?
- Bo jeżeli nie chcesz, żeby Lucy każdy problem topiła w alkoholu, bo tak zrobiła jej opiekunka, to to jest najlepszym rozwiązaniem - syknąłem mu przy uchu. Szybko wykonał moje polecenie.
Lucy szarpała się przez chwilę, ale Sandro bez problemu poradził sobie.
- Co to za ciasteczko? - zaśmiała się Victoria. Nie potrafiłem na nią spojrzeć. Tyle razy nam powtarzała, że alkohol to zło, a teraz stała przede mną spita w trupa. Pewnym ruchem wciągnąłem ją do domu. Zaczęła tańczyć. Myśl Sergio. Myśl. Co powinien zrobić w takim momencie jej chłopak?
- Siadaj - warknąłem. Niechętnie, ale wykonała mój rozkaz.
- Nie cieszysz się na mój widok. Ojojjoj - znowu zaczęła się śmiać.
- Jak mogłaś przyjść w takim stanie?! - syknąłem.
- A to bardzo proste misiu. Uciekłam od Jacka, kupiłam sobie flaszkę i ta dam, jestem.
- Pomyślałaś o Lucy?
- Niech zobaczy, że życie nie jest takie kolorowe! Niech wie, że faceci chcą tylko zaciągnąć do łóżka!
- Dlaczego masz takie poszarpane rzeczy?
- Sprawka mojego mężusia, który chciał świętować wigilię - spojrzałem na nią zdumiony.
- Możesz jaśniej?
- No kurwa przecież to proste. Zdradziłam cię z Jackiem. Upił mnie i zaciągnął do sypialni. A ja w ogóle się nie sprzeciwiałam - zaśmiała się głośno. Moje serce pomału pękało na małe kawałki. Bez słowa wstałem i poszedłem do swojego pokoju. Co tu się kurwa dzieje?! Czy Victoria mówi prawdę? Zrobiła to z własnej woli, czy pod przymusem męża?
Następnego dnia znalazłem brunetkę śpiącą na kanapie. "Jak się obudzi, będzie miała ogromnego kaca" - pomyślałem. Patrzyłem na nią z obrzydzeniem. Poszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać śniadanie. Dość głośno to robiłem. Przez "przypadek" spadły mi garnki, potłukły się szklanki. Usłyszałem jakieś stękanie w salonie. Zacząłem jeszcze głośniej rzucać wszystkim co miałem pod ręką.
- Kurwa Ramos weź się opanuj! - krzyknęła i w błyskawicznym tempie znalazła się w kuchni.
- Widzę, że śpiąca królewna wstała łaskawie! - wydarłem się na nią.
- Nie drzyj się na mnie!
- Pamiętasz jak się tu znalazłaś?!
- No właśnie o to ciebie chciałam spytać - chwyciła się za głowę.
- Otóż przyszłaś wczoraj do mnie do domu. Waliłaś w drzwi, przez co przestraszyłaś dzieciaki! Potem jakby nigdy nic, spita w chuj weszłaś do mojego domu i zaczęłaś opowiadać jak to super zdradzało się mnie z Jackiem! - brunetka zakryła sobie dłonią usta.
- Ja... Ja nic nie pamiętam...
- No trudno się dziwić.
- Ja ciebie na pewno nie zdradziłam Sergio! Czekaj... - usiadła na krześle i próbowała sobie coś poukładać. - Pamiętam kolację wigilijną... Otwieraliśmy z Davidem prezenty... Potem mały poszedł spać, a ja dałam się skusić na jedną malutką lampkę wina, nic więcej!
- Dziwne, bo do mnie przyszłaś z butelką po wódce. Pustą butelką.
- Sergio przysięgam! W domu wypiłam jedną lampkę i nic więcej!
- To jak to się stało, że wylądowałaś w łóżku ze swoim byłym?!
- O kurwa... - ukryła twarz w dłoniach. - To ja odnosiłam małego spać. Jak przyszłam, wino stało gotowe... I miało dziwny posmak...
- I mam ci uwierzyć, że Jack specjalnie cię otruł, żeby przy okazji ciebie zgwałcić?!
- Teraz to nie jest gwałtem Sergio - spojrzała na mnie ze łzami w oczach. - Pod wpływem tego czegoś, ja mu się oddałam... Żadna policja mi nie uwierzy...
- Ja też mam z tym problem - powiedziałem ostro. Spojrzała na mnie z żalem, ale i zrozumieniem.
- Tak, ja to rozumiem. Przepraszam za ten incydent w nocy... Przeproś ode mnie Lucy - zabrała swoje rzeczy i szybko wybiegła z mojego mieszkania. Stałem wpatrzony w drzwi. Liczyłem, że zmieni zdanie i wróci. Kolejne minuty mijały, a Victorii nie było...
Po pewnym czasie dołączyły do mnie dzieciaki. Lucy z widocznymi śladami płaczu. Podeszła do mnie i mocno wtuliła się. Gładziłem ręką jej włosy. Była taka krucha. W kompletnej ciszy zjedliśmy śniadanie. Nikt nie miał odwagi wspomnieć o wczorajszym incydencie. Lucy całkowicie zdołowana chodziła od kuchni do swojego pokoju. Musiałem pogadać z jej chłopakiem.
- Sandro... Musicie wyjechać - powiedziałem to z ogromnym bólem.
- Przecież wiesz, że ona cię nie zostawi.
- Wyjedziecie do Barcelony, potem, na nowy rok, odwieziesz Lucy do jakiegoś ośrodka, żeby mogła w pełni ukończyć leczenie. Nie wróci do Paryża - nie dopuszczałem do siebie słów chłopaka.
- Sergio skup się! - warknął na mnie. - To już nic nie zmieni. Czy będzie się dołowała tu, czy w Barcelonie, to nie ma znaczenia. Ona potrzebuje nas. Trzeba jej wyjaśnić całą tą sytuację i tyle - podziwiałem go, za jego dojrzałość. Wyglądał na dupka, ale okazał się prawdziwym mężczyzną.
- Ale ten wyjazd dobrze wam zrobi... - dążyłem uparcie.
- Jeżeli chcesz, żebyśmy się wyprowadzili od ciebie, zrozumiemy.
- To nie chodzi o to... Ja muszę coś zrobić z Victorią...
- Wytłumaczyła się?
- Niby jej były wsypał coś do wina i ona mu uległa - naśladowałem Victorię.
- A nie sądzisz, że to może być prawda?
- Nie ma szans - szybko odparłem.
- Z tego co mi Lucy opowiadała... To Victoria jest porządną kobietą...
- Jak widać, pozory mylą.
Nie chciałem w to wierzyć. Naprawdę. W głębi duszy liczyłem, że to wszystko jakiś zły sen. Że spotkamy się niedługo z Victorią, wszystko będzie okej. Wszystko się spieprzyło. Kobieta, którą kochałem zawiodła mnie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




























































Jak wrażenia po "12"? :) Takimi małymi kroczkami zbliżamy się do końca :( I tak blog wyszedł dłuższy niż myślałam :) Nastąpiła mała zmiana związana z kolejnością blogów. Następny będzie jednak o Neymarze, ponieważ nie do końca mam pomysł na Pique. Później prawdopodobnie będzie Messi i Antonella :)
Tydzień ferii minął zdecydowanie za szybko... Miłego czytania :)

8 komentarzy:

  1. ej ej ej to ma się dobrze skończyć ;o świetny rozdział ;) prawie się popłakałam ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, nie kończ tego bloga! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. CO TY KUŹWA ODWALIŁAŚ :ooooo
    Omfg, Navasie, czy Ty to widzisz?!
    Sergio MUSI być z Viktorią... niech jej uwierzy...a z tym mężusiem się policzy...:)
    czekam na kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny! <3
    Czekam na następny! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże ale supeeeer rozdział *o*
    Nie mogę się doczekać następnegoooo ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz<3
    Nie mogę się doczekać i następnego rozdziału, i bloga:')
    Zazdroszczę talentu.
    Nie zastanawiałaś się nad pisaniem książki ?(:

    OdpowiedzUsuń
  7. oj książkę to bym z chęcią kupiła :) i nie mogę się doczekać blogu o Neymarze :) uwielbiam czytać Twoje opowiadania

    OdpowiedzUsuń