wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 3

               Dziewczyna od razu wpadła do mojego pokoju. Zdziwiony patrzyłem jak rozgląda się po moim pokoju. Zamknąłem drzwi i oglądałem jej poczynania.
- Słuchaj... - z wrażenia zapomniałem jej imienia.
- Lucy - szybko podpowiedziała.
- Tak tak. Słuchaj... Co ty tu robisz?
- To mój drugi dom - powiedziała dumna z siebie.
- Ale to ośrodek dla uzależnionych...
- No wiem. Dla pijaków i ćpunów.
- Osoby w twoim wieku chyba nie mają takich problemów - ciągnąłem.
- Oczywiście, że mają - powiedziała naburmuszona. - Wy starzy myślicie, że tylko wy możecie mieć problemy - założyła ręce na piersi i wydęła usta. Wyglądała jak małe dziecko, któremu zabrano właśnie lizaka.
- Więc Lucy - zapamiętałem jej imię. Sukces. - Co ciebie tutaj sprowadza?
- Lubię sobie wypić - od razu humor jej się poprawił. - I zapalić.
- Ile ty w ogóle masz lat?
- 17 - odparła. - Ej, w ogóle mi się nie przedstawiłeś.
- Przepraszam. Sergio - podałem jej rękę.
- Co ciebie tutaj sprowadza? - spytała z zaciekawieniem i usiadła na łóżku.
- Alkohol - odparłem niechętnie.
- Znam ciebie, tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd.
- Jestem piłkarzem - usiadłem obok niej. - Długo już tu jesteś?
- A no właśnie. Piłkarz. Pewnie jakiegoś znanego klubu - szybko powiedziała i zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią na moje pytanie. - Hm... Rodzice przysłali mnie tu jak miałam prawie 16 lat. Nigdy mnie nie kochali, a to było dla nich takie dobre rozwiązanie...
- Przykre. Mi zagrozili, że z klubu mnie wyrzucą - rozumiałem Lucy w pewnym sensie... Spojrzałem na zegarek. Wydawało się, że rozmawialiśmy kilka minut, a gadaliśmy kilka godzin. Fajnie było się tak komuś wyspowiadać.
- Ojejku - zapiszczała blondynka i spojrzała na zegarek. - Zaraz będzie po kolacji. Idziesz?
- Nie dzięki - uśmiechnąłem się do niej. Szybko wstała z łóżka i podbiegła do drzwi.
- Nie jesteś dziwny - powiedziała na koniec. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, już była po drugiej stronie ściany. Odpuściłem sobie kolację. Szybko zrzuciłem z siebie ciuchy i poszedłem pod prysznic. Potem umyłem zęby, ubrałem bokserki i padłem na łóżko.
Następnego dnia powtórka z rozrywki. Szybki prysznic, mycie zębów, wybieranie ciuchów (tym razem czarna koszulka Realu i jakieś szorty) i pobiegłem szybko na śniadanie. Powitał mnie zapach omletów i wzrok wszystkich obecnych na stołówce. Usiadłem znowu na końcu sali, ale tym razem nie jadłem sam. Szybko dosiadła się do mnie Lucy.
- Cześć Sergio - przywitała mnie z ogromnych uśmiechem na twarzy.
- Hej - odpowiedziałem dłubiąc w omlecie.
- Co jest?
- Nudzę się - odparłem.
- Dzisiaj są zajęcia, od razu zrobi się ciekawiej. A teraz zjedz coś - nie wiem dlaczego, ale jej towarzystwo sprzyjało mi. Lucy nie podobała mi się... To znaczy... Była bardzo ładna, ale to dziecko. Mogła być moją siostrą... Właściwie mimo krótkiej znajomości tak ją traktowałem.
- Mam nadzieję - odpowiedziałem w zamyśleniu. Szybko zjadłem śniadanie i zostawiając Lucy samą, poszedłem do pokoju. Przez następną godzinę leżałem na łóżku i wpatrywałem się w sufit. Z transu zbudziło mnie pukanie do drzwi. Nie wstałem. Nie chciało mi się.
- Zaraz spotkanie - usłyszałem przez lekko uchylone drzwi głos Victorii. Od razu rzuciłem się z łóżka. Na moje nieszczęście potknąłem się o własne buty i wylądowałem na ryju tuż przed drzwiami. Victoria od razu słysząc trzaski weszła do mojego pokoju i rzuciła się w moją stronę.
- Nic mi nie jest - szybko wstałem na równe nogi czując potworny ból w nodze.
- Coś ty zrobił - brunetka dokładnie sprawdziła czy jestem cały.
- Myślałem, że to jakiś pacjent, a nie miałem ochoty gadać. Ale jak usłyszałem, że to ty, od razu chciałem ci otworzyć i tak jakoś... - zacząłem się usprawiedliwiać, czym rozbawiłem Victorię. Chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z pokoju. Roześmiani weszliśmy na salę zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych. Viki odchrząknęła i zaczęła swoje przemówienie.
- Moi kochani, to jest Sergio. Pewnie poznaliście go już na stołówce. Będzie uczęszczał na nasze zajęcia i mam nadzieję, że się polubicie.
- Cześć - powiedziałem nieśmiało. Zauważyłem machającą do mnie Lucy, która trzymała dla mnie krzesło. Na uboczu. W głębi duszy dziękowałem jej za ten wybór. Szybko usiadłem obok niej i próbowałem uspokoić drżenie rąk. Victoria zajęła miejsce w naszym kółku naprzeciwko mnie więc trochę się rozluźniłem.
- Na ostatniej sesji, swoją historią podzieliła się z nami Lucy, może dzisiaj nasz nowy gość? Sergio?
Wszystkie spojrzenia poszły na mnie. Poczułem jak w ustach robi mi się sucho, ale nie pokazałem strachu. Nie przed Viki. Kiwnąłem głową.
- Co chcielibyście wiedzieć? - spytałem cicho.
- Może zacznij od tego, dlaczego tutaj jesteś - zachęciła mnie brunetka. Zauważyłem, że w naszym 12-sto osobowym towarzystwie są 2 kobiety.
- Hmm... Tak naprawdę zaczęło się to wszystko od mojego rozstania z narzeczoną. Elizabeth miesiąc przed ślubem powiedziała, że ma kochanka, jak się później okazało, jednego z piłkarzy z Arsenalu. Spakowała się i bez żadnego pożegnania wyjechała do Anglii.
- Co później zrobiłeś?
- Poszedłem do baru. Chciałem swoje problemy przyćmić alkoholem. Udało się, więc powtarzałem tę czynność wielokrotnie. Jako, że było to w wakacje, nie musiałem się bać o karierę sportową. Gorzej było pod koniec sierpnia, gdy po raz pierwszy przyszedłem na trening zalany w trupa.
- Skąd o tym wiedzieli? - zaśmiał się jeden z moich "kolegów".
- Stanąłem na boisku i dostałem z cztery razy piłką w banię, w końcu upadłem i zasnąłem - usłyszałem ciche śmiechy.
- Kto kazał ci tutaj przyjechać? - spytała Victoria. Boże... Ten głos mógł nakazać upadłemu aniołowi wrócić do niebios. Władczy, stanowczy i taki piękny.
- Dostałem ultimatum. Albo terapia albo koniec z klubem. Wybór był prosty. Piłka to coś, co kocham nad życie.
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Cieszę się, że od razu się przed nami otworzyłeś i opowiedziałeś soją historię - jej oczy... Piękne brązowe hipnotyzujące oczy. Zakochałem się w nich od razu, ale teraz mimo uśmiechu, który zagościł na jej twarzy, oczy pozostawały smutne. Coś wydarzyło się w jej życiu i musiałem za wszelką cenę dowiedzieć się co. Po następnych dwóch godzinach słuchania innych pacjentów stwierdziłem, że jestem w najlepszej sytuacji. Jack, niski blondyn o błękitnych oczach opowiadał, jak prawie spadł z mostu po pijaku. Jego przeciwieństwo, wysoki brunet o kasztanowych oczach dokładnie opowiedział, jak przez alkohol stracił całą rodzinę. Pff... A ja myślałem, że mam problem.
Gdy wychodziliśmy z sali Lucy pogratulowała mi ukończenia pierwszej lekcji. Nie przypadkowo but mi się rozwiązał, przez co zupełnym przypadkiem zaczekałem aż Victoria wyjdzie z sali.
- Naprawdę cieszę się, że jesteś taki otwarty - powiedziała, gdy kończyłem wiązać buta.
- To chyba dobre towarzystwo - zaśmiałem się i szybko podniosłem. Jak się okazało, prosto przy twarzy Viki. Nie robiłem żadnych ruchów, które mogłyby ją spłoszyć. Czekałem.
- Myślę, że szybko opuścisz tą grupę - powiedziała tuż przy moich ustach. Potem bez namysłu pocałowała mnie. Był to krótki, w ogólne nie namiętny pocałunek, ale za to dla mnie bardzo ważny. Zamknąłem drzwi na klucz i wróciłem na poprzednie miejsce. Tylko ja i piękna brunetka. Tym razem to ja ją zaatakowałem. Ale mój pocałunek był taki namiętny... Jej usta były takie ciepłe. Jej smak... Połączenie karmelu z nutką czegoś, co było wyłącznie jej. Złapałem ją w talii i przysunąłem jeszcze bliżej, ona położyła swoje ręce na mojej szyi, z każdą chwilą idąc w górę, aż w końcu wpiła swoje palce w moje włosy. Szybko upojna chwila minęła. Victoria odrzuciła mnie do tyłu, otworzyła drzwi i wyrzuciła mnie z sali. Totalnie skołowany wróciłem do swojego pokoju myśląc tylko o niej.
 *****************************************************************************
To nie mogło być prawdą... Owszem, Hiszpan podobał mi się jak cholera, ale... To był mój pacjent. Żelazna zasada zabrania bliższych kontaktów z nimi... Co ja narobiłam... Jak ktoś się dowie, ja stracę pracę, on co najwyżej zostanie stąd wyrzucony. Boże... Gdzie wtedy byłeś?! Jak mogłeś do tego dopuścić? Ten pocałunek... Był taki cudowny... Jego smak zabójczy... Dzięki Sergio poczułam, że znowu żyję. Mój rozum zabraniał mi myślenia o nim, serce podpowiadało, żeby walczyć o miłość. Ale... Ja tak nie mogłam. Miałam męża! Romans z pacjentem, zabójczo przystojnym Hiszpanem był wtedy najgorszym rozwiązaniem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------























Bum. Mam nadzieję, że ten rozdział podobał wam się tak samo jak mi :D Chyba po raz pierwszy napisałam wszystko tak, jak chciałam :) Rozdział miał się pojawić w czwartek, jest dzisiaj... No cóż :D Myślę że (4) pojawi się do niedzieli.
Kilka pytań do was:
Czy młoda Lucy to dobry pomysł? Fajną odgrywa rolę?
Co ciągle gnębi Victorię? :)
Nie udało się niestety pobić rekordu 10 komentarzy... Dlatego ma ogromna prośba. Jeżeli uważacie, że ten blog jest wart uwagi, udostępniajcie go, polecajcie znajomym :) Dziękuję i życzę wam udanego Sylwestra ;)


14 komentarzy:

  1. Podoba mi się pomysł z Lucy! :)
    Bardzo bardzo podobał mi się ten rozdział.
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucy świetnie tu pasuje ;)) Bardzo fajny rozdział i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj, ciekawe, kiedy siostra Lucy sobie przypomni, gdzie gra Sergio xd mi się jej postać podoba ;)
    Pocałunek z Viki>>>>>>>>>>>>>>
    Niech się nie martwi, jak Sergio stamtąd wyjdzie t będą mogli być ze sobą bez obaw, co nie? (y) Chyba że zrobisz wszystko, by tam siedział jak najdłużej (y)
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No no ;3 Fajny rozdział! ;>
    Postać Lucy jak najbardziej TAK! :D
    I ten pocałunek awhhh *-*
    Czekam na następny! /Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. A może choć raz jeden blog nie skończy się historią miłosną? Bo koniec końców każde opowiadanie brzmi tak samo, tylko inni ludzie i inne miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jest powiedziane, że blog skończy się historią miłosną. Poza tym, wolałabym, żebyś mi się przedstawił anonimie :)

      Usuń
    2. No okej, ale do tej pory każdy Twój blog brzmiał bardzo podobnie i każdy się kończył wielką miłością. :(

      Usuń
    3. tu raczej tak nie będzie :) napisz mi kim jesteś, bo chcę wiedzieć z kim piszę :D

      Usuń
  6. Wow, jestem pod wrażeniem. :) Rozdział mega mi się podoba, super jest!
    Lucy świetna jest :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Na bloga trafiłam dzięki Ines :) Najpierw zaciekawił mnie tytuł, później główny bohater, aż zaczęłam czytać :) Genialnie opisujesz tą niecodzienną historię :) Lucy idealnie pasuje do tego wszystkiego :) Wpisuję się w zakładkę "Informowani" :) Zapraszam na swojego bloga: http://do-not-cry-for-him.blogspot.com/
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. I co z tego, że się skończy historią miłosną? Bardzo dobrze :) Ja uwielbiam szczęśliwe zakończenia :D A zakoncenie tego rozdziału niezłe :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ramos taki idealny jak twoje opowiadanie, uwielbiam to cudo ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Lucy to genialny pomysł! Idealnie tu pasuje xD
    No wreszcie się pocałowali, no!
    To czekam na czwórkę! Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  11. super rozdział czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń